Krążyłam po pokoju, nie wiedząc co dalej. Po to chciałam się uczyć magii, żeby pokonać go, a teraz on dowiedział się o tym. Cały plan był na nic. Co gorsza, gdybym spróbowała tylko to zrobić, zginęłabym. O, matko. Do tej pory myślałam, że to raczej nie jest możliwe, że nie zabije mnie. A jednak. O co w tym wszystkim chodziło? Przecież powinnam przejąć Klan, prawda? A więc dlaczego zabiłby mnie?
Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Oprócz głowy bolała mnie także ręka, w której wciąż była dziura. Piekła mnie, ale starałam się nie skupiać na tym. Miałam inny problem.
Czy wuj czekał tylko na to, żebym użyła magii, żeby mógł mnie zabić? Moja śmierć byłaby dla niego wygodna. Nie musiałby użerać się ze mną. Koniec z męczeniem go, koniec z nieposłuszeństwem. Ciężej byłoby wytłumaczyć w szkole, dlaczego nie żyję.
Westchnęłam i rozmasowałam sobie skronie. Nie wiele pomogło to, ból nadal był spory i nie chciał zniknąć. Położyłam się na łóżku, czekając, aż minie. I wtedy wpadłam na pewien pomysł.
Przez długi czas myślałam o tym, co powiedział Czarny Smok. I chociaż wuj zaprzeczył, że moi rodzice żyją, mogłam to sprawdzić. Pierwszym pomysłem, najbardziej możliwym do wykonania i najmniej prawdopodobnym, że się uda, to było dostanie się do swojej podświadomości, pamięci i snów. Wszystko za pomocą bransolety.
Nie miałam swojej, odebrał mi ją wuj, po tym, jak komunikowałam się z Rose podczas je pobytu w Akademii, ale było wysoce prawdopodobne, że ona ją ma. Poszłam do niej i spytałam się o to. Dała mi ją i wróciłam do swojego pokoju, próbując zasnąć.
Znalazłam się w korytarzu pełnym drzwi. Na każdym z nich było imię i nazwisko. Odnalazłam swoje i niepewnie nacisnęłam klamkę, wchodząc do środka.
Ujrzałam na początku swoje wspomnienia sprzed kilku lat, a dokładnie mój trening z wujem, nie wiadomo który. Doskonale pamiętałam go. Rose źle się poczuła i została w łóżku, a ja musiałam trenować. To było zanim zaczęłam się sprzeciwiać, bo nawet nie brał mnie na łowy. Pewnie uznał, że jestem jeszcze na to za młoda.
Trenowałam z nim, a on, o kilka lat młodszy, czasem śmiał się z moich błędów. Nie był to złośliwy śmiech, lecz przyjazny. Pokazywał mi poprawne ruchy. Zdarzało mu się nawet żartować. Mieliśmy świetne relacje. Wszystko dlatego, że nie buntowałam się.
Poszłam dalej, do kolejnego wspomnienia. Tym razem ja i Rose, bawiące się lalkami. Znowu zostawiłam to za sobą i szłam przed siebie, mijając przeróżne wspomnienia, te mniej i bardziej przyjemne.
Wreszcie dotarłam do tego, co chciałam. Mama trzymająca mnie na rękach, gdy miałam może dwa miesiące, i wuj stojący obok niej. Widziałam jej przerażenie w oczach.
Kobieta była podobna do mnie. Tak samo jak ja, miała ciemnobrązowe włosy i ciemne oczy. Była szczupła i ładna, wręcz piękna.
- Jesteś szalony - szepnęła.
- Nie jestem, Eleno. Doskonale wiesz o tym - odparł wuj.
Pokręciła głową.
- Nie oddam ci jej!
- Jeśli nie zrobisz tego, zabiorę ci ją siłą. Nie chcę tego.
- Brian, przestań, proszę. Nie możesz mi tego zrobić. Mama...
- Nie interesuje mnie matka - warknął. - Amy należy do Klanu...
- Jedno głupie znamię o niczym nie świadczy!
Musiało jej chodzić o te znamię w kształcie smoka, które miałam na ręce, tak samo jak mężczyzna i Rose.
- Nie chcę się z tobą kłócić, Eleno. Oddaj mi dziecko.
- Dopiero co straciliśmy ojca, a teraz chcesz mi także odebrać córkę? - Spytała błagalnie.
Dotknął jej policzka, ale natychmiast odtrąciła go. Nie patrzyła mu w oczy.
- Nie pozwolę ci znowu użyć na mnie magii. Wyjdź stąd, Brian.
Znowu? On także ją skrzywdził?!
- Nie wyjdę stąd sam. Możesz iść z nami, Eleno. Nie musisz tracić Amy.
- Mam zostawić Dominica? Poza tym dlaczego miałabym pozwolić ci wykorzystywać moje dziecko do twoich głupich przekonań o śmierci istot magicznych?!
- Uspokój się, Eleno. Tak musi być. Amy musi iść ze mną. Tego oczekiwałby od ciebie ojciec.
Spojrzała na niego, a w oczach miała łzy.
- On nigdy nie zmuszał mnie do tego.
- Bo nigdy nie miałaś znamienia. Nie powinien dawać ci wyboru, nie powinnaś być w Klanie.
Otarł jej łzę z policzka. I wtedy stało się najgorsze.
Do pomieszczenia wpadło kilka członków Klanu. Wuj wyrwał mamie dziecko, to znaczy mnie. Jej oczy zapłonęły, a skóra mężczyzny zalśniła ogniem. Krzyknął, ale nie puścił mnie, tym bardziej, że zaraz to minęło, ponieważ łowcy przytrzymali mamę. Nie mogła skupić się na magii, więc wuj mógł wyjść jakby nigdy nic, ze mną na rękach.
Obudziłam się. Tym razem ja płakałam. Nie mogłam uwierzyć, że miałam szansę na normalne dzieciństwo, na zwykły dom. Jeszcze bardziej nie mogłam uwierzyć, że zostało mi to odebrane przez mężczyznę, z którym mieszkałam przez tyle lat pod jednym dachem.
Wstałam z łóżka, otarłam łzy i poszłam do pokoju wuja. Nie zamierzałam zostawić tego tak po prostu.
- Okłamałeś mnie! Moi rodzice żyją!
Westchnął i przewrócił oczami.
- Ile razy mam ci mówić, że są martwi?! Jak inaczej znalazłabyś się ze mną?! - Warknął.
- Przez te popieprzone znamię! Zabrałeś mnie dlatego od matki! Chciała użyć na ciebie magii, ale wpadli inni łowcy, dekoncentrując ją!
Płakałam, ale nie przejmowałam się tym. Byłam wściekła i zrozpaczona.
Oczy wuja zalśniły niebezpiecznie. Przygwoździł mnie do ściany, a ja czułam, że to się dla mnie źle skończy. Ale nie bałam się.
- Skąd to wiesz?! - Warknął.
Nie odpowiedziałam. Zaczął wypalać mi rękę, ale w chwili, gdy tylko skóra delikatnie mnie rozbolała, po pokoju zaczęły latać wszystkie rzeczy, a ja zaczęłam czuć się z chwili na chwilę coraz słabiej. Krzyknęłam. Wuj puścił mnie.
- Amy! Zapanuj nad tym! - Wrzasnął.
- Nie umiem!
- Uspokój się i zapanuj nad emocjami!
Spróbowałam zrobić to, co kazał. I wtedy to wszystko minęło. Przedmioty upadły, a pode mną ugięły się nogi, dosłownie. Wuj przytrzymał mnie i pomógł usiąść. Objęłam się ramionami.
- Co to było? - Spytałam.
Usiadł obok mnie.
- Magia, Amy. Musisz nauczyć się panować nad emocjami. Inaczej to się źle skończy.
- Do tej pory nigdy się tak nie działo, a nie raz odczuwałam coś intensywnie.
- Nie potrafię tego wytłumaczyć, pierwszy raz widzę coś takiego. A teraz powiesz mi, skąd się dowiedziałaś o rodzicach?
- To nie jest ważne. Dlaczego to zrobiłeś?
- Należysz do Klanu, Amy. To twoje przeznaczenie.
- Ale ja nie chcę, wujku! Czy jedno znamię musi oznaczać, że nie mogę mieć rodziców tak, jak wszyscy inni?! Chcę być zwykłą nastolatką! Nie chcę łapać istot magicznych i zabijać ich, nie potrafię zrobić tego!
- Uspokój się, Amy! Masz wielkie szczęście! Mogłaś od małego być w Akademii! Zamiast tego pozwoliłem ci zostać ze mną!
Jego oczy niebezpiecznie lśniły, ale wiedziałam, że nic mi nie zrobi. Chyba, że wszystkie przedmioty miały znowu zacząć latać po pokoju, albo gorzej.
- Szczęście mają inni, że mają rodziców, z którymi mogą rozmawiać!
Wstałam, niebezpiecznie się chwiejąc. Nadal byłam słaba. Wuj wstał szybko i przytrzymał mnie, ale wyrwałam się. Nie chciałam, żeby mnie dotykał. Wciąż miałam w pamięci moment, kiedy dotknął policzka mamy, a ta krzyknęła: "nie pozwolę ci znowu użyć na mnie magii".
Wiele z tego nie rozumiałam, a właściwie to wszystko. Nie miałam pojęcia, o co chodziło z tym zdaniem ani z resztą rozmowy. Wiedziałam jednak, że moi rodzice żyją, a ja zostałam im odebrana.
* * *
Jeszcze raz zapraszam wszystkich do polubienia fanpega! Oto on :)
Odebranie dziecka siłą to jedna z najgorszych postąpień, mogę jedynie sobie wyobrazić przez jakie katorgi jej rodzice musieli przejść. Mam nadzieję, że Amy jeszcze spotka swoich rodziców, oby nie było za późno w jakimkolwiek znaczeniu.
OdpowiedzUsuń~ E.N
Jezu, uwielbiam Twoje opowiadania :D
OdpowiedzUsuńJuz lecę na pierwszy rozdział.
Boziu, kocham <3
Zapraszam do mnie www.chudszej.blogspot.com
Zostawiłaś u mnie spam w nieodpowiednim miejscu. Spamuje się w SPAM, a nie pod rozdziałem. Linkiem do siebie można się co najwyżej podpisać, ale pod czymś więcej niż "super blog, świetny szablon", bo wtedy od razu widać, że się tylko reklamujesz, a bloga wcale nawet czytać nie zaczęłaś. W ten sposób nie zdobędziesz czytelników.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zgadnij-kim-jestem.blogspot.com
Mylisz się, bloga przeczytałam :) Nie potrafię być kreatywna jeśli chodzi o komentarze, dlatego stąd się wziął krótki komentarz :)
UsuńRozumiem, że skoro u mnie czekasz na dalsze rozdziały, to znaczy, że wszystkie wcześniejsze przeczytałaś, tak? W takim razie wybacz, ale komentarz oceniający treść jednym słowem "świetnie" nie jest na tyle satysfakcjonujący bym zaczął czytać twojego bloga, zwłaszcza, że rozdziały u mnie były bardzo długie, bohaterów też wielu i zazwyczaj czytam tych co czytają mnie. Jeśli uważasz, że się pomyliłem i źle Cię oceniłem, to zapraszam ponownie na mojego bloga, dodaj komentarz pod każdym rozdziałem, napisz co myślisz o temacie, bohaterach, ich postępowaniu, a wtedy ja także wrócę na twój blog i się odwdzięczę. Niestety nie ma takiej możliwości bym ja czytał 16 rozdziałów, do każdego dodawał komentarz, pisał szczerze co myślę, gdy ktoś nie odwdzięcza mi się tym samym i ze swojej strony tylko udaje, że przeczytał, bo moim zdaniem ty udajesz, że przeczytałaś (dodałaś identyczną lub podobną reklamę na kilku blogach w bardzo krótkim czasie). Tak więc jeśli CZYTANIE ZA CZYTANIE to szczere.
OdpowiedzUsuńj-i-s.blogspot.com
dariusz-tychon.blogspot.com
Nie jest to reklama, jeśli chodzi o komentarze, to nie potrafię być kreatywna :) Oczywiście, komentarze dodałam, przepraszam, że są krótkie, ale, tak ja pisałam, nie potrafię wymyślić długich. Przepraszam też, że kazałam tyle czekać, jednak jeśli komentuję, to zawsze z laptopa, na którym jestem raz na ruski rok, podczas gdy posty dodaję z tableta :)
UsuńWitaj, jestem administratorem recenzowiska.
OdpowiedzUsuńOtóż Barwinka jest przez dłuższy czas już nieobecna, a ty czekasz na recenzję. Może złóż u kogoś innego?
Pozdrawiam, Alicja.
Według mnie bardzo fajnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńRozdział był fajny i jestem ciekaw co będzie dalej :P
truelifebydamien.blogspot.com
Duża moc, to także duża odpowiedzialność, co widać było na końcu rozdziału. Amy chyba jeszcze nie jest na nią gotowa, bo nie jest dojrzała. Wujka nie lubię i darzę go coraz większą niechęcią.
OdpowiedzUsuńW poprzednim komentarzu marudziłam na literki, ale teraz widzę, że są całkiem, całkiem, choć mogłyby być ciut większe. Nie wiem więc jakie były w poprzednich i czy te brzydkie i skaczące były w każdym rozdziale, czy tylko w czternastym i piętnastym. Najlepiej sama to sprawdź, jeśli dasz radę.
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com