poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdział 4

   Obudziłam się w łóżku w moim pokoju. Nade mną pochylali się Rose i wuj. Dziewczyna wyglądała na bardzo przestraszoną, natomiast miny mężczyzny nie byłam w stanie odszyfrować.
  Usiadłam. Czułam obrzydliwie okropny ból w ręcę oraz głowie.
  - Co się stało? - Spytałam słabo. Z odpowiedzią pofatygował mi się wuj.
  - Stary smok uderzył cię w głowę swoim ogonem. Poleciałaś kilka metrów dalej.
  Super. Nie dość że przez następne kilka dni będzie bolała mnie ręka, to przez pewien czas będę musiała znosić ból głowy. Wszystko dzięki mojemu wujkowi oraz dziadkowi chłopaka mojej najlepszej, a zarazem jedynej przyjaciółki.
  Spojrzałam przez okno. Na zewnątrz było ciemno, a więc musiałam być nie przytomna długi czas.
  - Która godzina? - Spytałam.
  - Północ - odpowidziała Rose.
  Świetnie. Jeśli chciałam być w miarę przytomna rano w szkole, musiłam natychmiast pójść spać.
  Wstałam z łóżka prawie upadając. Mężczyzna przytrzymał mnie,żebym nie uderzyła głową o podłogę.
  - Gdzie idziesz?
  - Kąpać się i spać, rano muszę wstać do szkoły.
  - Jutro nie idziesz. Połóż się. Wykąpiesz się rano, kiedy poczujesz się lepiej.
  Jak to możliwe, że w jednej chwili jest cholernie opiekuńczy, a w drugiej nic go nie obchodzi, że zadaje mi ból?!
  - Nic mi nie jest. Chcę iść do szkoły.
  Przez chwilę wpatrywał się we mnie i zastanawiał. Ostatecznie puścił mnie. Wzięłam pidżamę i poszłam do łazienki. Kątem oka zauważyłam, że wuj i Rose wymieniają spojrzenia.
  Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Przy okazji oznajmiłam mężczyźnie, że wrócę do domu później, bo będę w bibliotece pisała referat. Oczywiście, nie było to prawdą. Zamierzałam iść po lekcjach do biblioteki, ale nie miałam do napisania żadnego referatu, chciałam po prostu poszukać coś na temat magii. Chociaż szanse były marne, miałam nadzieję, że uda mi się znaleźć cokolwiek na ten temat. Potrzebowałam uwolnić się od wujka i zacząć żyć po swojemu, nawet, jeśli oznaczałoby to chwilowy pobyt w Domu Dziecka.
  Niestety, nie udało mi się nic znaleźć. Skoro tak, to musiałam wymyślić coś innego. No i pomysł wpadł mi do głowy chwilę po wyjściu z biblioteki. Ani trochę nie podobał mi się, ale mogłam nie mieć innego wyjścia. Nie chciałam być do końca życia, nie ważne czy mojego czy jego, pachołkiem.
  Czasem odnosiłam wrażenie, że Rose chce zostać w Klanie. Zanim dowiedziała się, że Jake jest smokiem, chciała tego i dziwiła się, że ja nie chcę dołączyć. Próbowała mnie przekonać do tego, bezskutecznie, rzecz jasna. Potem dowiedziała się coś o chłopaku, w którym była zakochana i nagle przestała chcieć. Nikt z Klanu o tym nie wiedział. Nie wiem czemu, za wszelką cenę próbowała zdobyć zaufanie wuja. Może to dlatego, że tak naprawdę nigdy nie miała rodziny. On zastępował jej ojca, a ja siostrę.
  Gdy byłam mała, spytałam wuja o rodziców, jednak szybko mnie zbył i zakazł o nich rozmawiać. Z Rose było tak samo. Nie wiedzieć czemu, był to dla niego drażliwy temat. Jeśli chodzi o moich rodziców, to byłam w stanie to zrozumieć, w końcu mama była jego siostrą. Ale rodzice Rose...?                                 
  Weszłam do mieszkania. Wuj siedział w salonie i czytał książkę. Chyba go wciągnęła, bo zdawał się zupełnie mnie nie zauważać.
  Poszłam do swojego pokoju, rzuciłam plecak pod biurko i głośno westchnęłam. Za chwilę miałam zrobić coś, czego nie chciałam. Ale tylko to mogło mi pomóc w uwolnieniu się od niego.
  Weszłam do salonu i usiadłam na krześle obok wuja. Spojrzał na mnie zdumiony, o co akurat go nie winiłam. Nigdy nie lubiałam z nim rozmawiać.
  - Co czytasz? - Spytałam.
  - O co chodzi, Amy?
  No jasne, bez owijania w bawełnę.
  - O nic. Ja... Przemyślałam po prostu to wszystko i... I myślę, że... Że za mało rozmawiamy.
  Tchórz, pomyślałam sama o sobie. Jeden, wielki, cholerny tchórz. Nie to miałam powiedzieć. To wszystko nie tak miało być... Głupia jestem.
  Uniósł brwi.
  - Co ty kombinujesz?
  - Czy jeśli chcę porozmawiać z wujkiem musi to znaczyć, że coś kombinuję?
  - Kiedyś odpowiedziałbym, że nie. Ale po tylu latach mieszkania z tobą, mogę śmiało stwierdzić, że tak.
   Po tylu latach mieszkania ze mną może śmiało stwierdzić, że tak?! Przecież zawsze byłam cicha i grzeczna, prawie nigdy mu się nie sprzeciwiałam!
  - Nic nie kombinuję. Ja tylko...
  No dalej, Amy, pomyślałam, wyduś to z siebie.
  - Chcę dołączyć do Klanu - szepnęłam.
  Spojrzał na mnie zdziwiony pytającym wzrokiem. Wzruszyłam ramionami starając się wyglądać przekonująco. Tak naprawdę nie miałam na to ochoty, tak samo jak rozmawiać z nim.
  - Skąd taka zmiana?
  - Nie wiem. Ostatnio dużo myślałam i zrozumiałam, że mieszkamy razem i jesteśmy rodziną, a właściwie w ogóle się nie znamy i nie rozmawiamy ze sobą. Chciałabym to zmienić, a dołączenie do Klanu to chyba dobry sposób na spędzenie z tobą czasu - uśmiechnęłam się.
  Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam. To wszystko było sprzeczne z moimi obietnicami względem samej siebie. Nigdy w życiu nie chciałabym spędzić z nim chociażby godzinę dziennie. Ale tylko w ten sposób mogłam wyciągnąć od niego informacje o magii.
  - Napisałaś ten referat? - Spytał. Eh, bez potrzeby gadałam o spędzaniu czasu.
  - Nie, nie mogłam w ogóle się skupić.
  Zapanowała nie zręczna cisza, w czasie której rozpaczliwie szukałam jakiegoś tematu. Wreszcie wpadło mi coś do głowy, ale wiedziałam, że on nie będzie zadowolony z poruszonego tematu. Musiałam to naprawdę dobrze rozegrać.
  - Jaka była mama?
  Spojrzał na mnie ze wściekością w oczach. Wystraszyłam się.
  - Wiem, że nie lubisz rozmawiać na ten temat, ale proszę, zrób to. Nic nie wiem o rodzicach, nie mam pojęcia co lubili, jacy byli...
  - Kochali cię - przerwał mi. - Tyle wiem. Nie utrzymywałem z nimi kontaktu, więc nie wiem jacy byli.
  Tego się nie spodziewałam. Byłam przekonana, że dalej będę musiała drążyć temat, żeby mi cokolwiek powiedział, a i tak to nie wiele da. No i nie wiedziałam, że nie utrzymywali kontaktu. Byłam pewna, że to robił, skoro przygarnął mnie po ich śmierci.
  Nie drążyłam dalej tego tematu. Niby nic nie mówił, a jego twarz nie wiele wyrażała, ale intuicja podpowiadała mi, że lepiej tego nie robić. I chociaż był zadowolony, że zgodziłam się dołączyć do Klanu, wiedziałam, że nie pomogłoby to w załagodzeniu jego złości na mnie.
  - Coś jeszcze, Amy?
  Wpatrywał mi się prosto w oczy. Pokręciłam głową, bo żaden temat już mi nie przychodził do głowy. Wuj wstał i wyszedł z salonu, zabierając ze sobą książkę. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku, jako że nie musiałam odrabiać lekcji, bo następnym dniem była sobota. Widać byłam zmęczona, bo od razu usnęłam.
  Miałam dziwny sen. Byli w nim moi rodzice. Nie byłam do końca pewna, że to oni, bo nigdy ich nie widziałam, ale tak mi podpowiadała intuicja. Mogłam z nimi swobodnie rozmawiać. Dowiedziałam się, o ile można to tak nazwać, że żyją. Oprócz tego wypytywali mnie o różne rzeczy związane ze mną. Na początku odpowiadałam im nie chętnie, ale po chwili wszystko im powiedziałam. Przy okazji zadawałam im pytania. Nie dowiedziałam się o nich wiele, byli skryci, tak samo jak wuj.
  Gdy się obudziłam, byłam przez chwilę poruszona. Tak bardzo pragnęłam ich zobaczyć, żywych, poza snem, poznać ich. Niestety, mogłam tylko pomarzyć. Oni byli martwi i nic tego nie zmieni.

10 komentarzy:

  1. Hej fajne są Twoje opowiadania. Dzięki za komentarz zapraszam ponownie.
    lifeislikeadress.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym rozdziałem czuję się pogłaskana po podniebieniu jak dobrą czekoladą. Sądzę, iż to trafne porównanie obrazujące tą część.
    Wyczuwam nutkę nieukrywanej zazdrości w duszy.
    Ić daleko ze swoim talentem Maybe.
    ~ E.N

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny szablon!
    Rozdział jest napisany dobrze, trochę dla mnie za krótki, ale nie zawsze uda się napisać długi. Znalazłam też kilka błędów i w niektórych miejscach zabrakło mi przecinków, ale nic nie szkodzi - każdy popełnia przecież błędy.
    Dodałabym także kilka gadżetów, kliknęłabym w ustawieniach, żeby na głównej pojawiał mi się jeden post. Chętnie zobaczyłabym też zwiastun (trochę się tym zajmuję, więc jak chcesz to możesz napisać na mojej stronie, którą znajdziesz klikając na mój profil). Oczywiście nie naciskam.
    Pozdrawiam i ściskam mocno. Buziaki! ;*

    http://voice-destination-magical2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) W zakładce znajdziesz linka do szabloniarni, skąd został wzięty szablon :)
      Niestety, ortografia i interpunkcja nie są moją mocną stroną :D
      A co do zwiastunu... Czemu nie?

      Usuń
  4. Dziękuję za komentarz ^^ ładny szablon na blogu :) Życzę udanej majówki :D
    http://grzywiasty-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny blog, lecę czytać wszystkie rozdziały od początku :). Pozdrawiam!

    + Bardzo proszę o kliknięcie w linki w najnowszym poście: lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się super :) Muszę przeczytać dokładnie od początku.
    Btw. cudowny header <3

    Zapraszam do mnie: http://thousand-scars-by-incubus.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i nominowałam cię do LIEBSTER BLOG AWARD!

      Zapraszam: http://thousand-scars-by-incubus.blogspot.com/

      Usuń
  7. Bardzo pięknie wyszedł ci ten rozdział :* :*
    Pomijając błędy to jestem bardzo ciekaw ciągu dalszego tego opowiadania :* :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wujek to sadysta i psychopata, ale jednocześnie bardzo inteligenta bestia i się zastanawiam co jest w nim silniejsze - geniusz czy szaleństwo, bo jestem pewna, że jedno z tych dwóch z pewnością kiedyś go zgubi.

    Strasznie krótkie te rozdziały, dlatego moje komentarze też będą takie krótkie, bo staram się komentować zazwyczaj każdy rozdział.

    Przepraszam też, że mnie tak długo nie było, ale ja i czas czasami już tak mamy, że od siebie uciekamy, znaczy ja go gonie, a on mi spierdala i przez to było w kółko - praca, dom, sen, praca, dom, sen i na blogi nie miałam już czasu. Postaram się jednak nadrobić i być już jutro na bieżąco.

    Pozdrawiam:
    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń