- A więc zrobił ci to Łowca? Za co?
Siedziałam na kanapie z tyłu sklepu dziadka Jake'a. Jake, jego dziadek i gadający pies kazali mi powiedzieć co się stało. Powiedziałam tylko, że pobił mnie wuj, ale wiedziałam, że na tym się nie skończy i będę musiała opowiedzieć im całkowicie wszystko. Pytanie Jake'a tylko to potwierdzało.
- To skomplikowane, Jake. - Szepnęłam.
- Jeśli mamy ci pomóc, musisz powiedzieć co się stało.
Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, do zaplecza, o ile można to tak nazwać, wszedli Trixie i Spuad.
- Amy?
Reakcja dziewczyny była taka sama jak Jake'a. Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Cześć.
- Co ci się stało?
- Łowca mnie pobił.
Nastąpiła cisza. Przerwał ją dopiero dziadek Jake'a, nakazując mi powiedzieć dlaczego?
- Zaczęło się, tak bardziej, jakieś dwa tygodnie temu, mniej więcej. Co chwilę kazał Rose i mnie wychodzić na polowania. Opierałam się, ale zaczął znowu używać magii w stosunku do mnie.
- Znowu? - Zdziwił się pies.
Jeszcze nigdy nie widziałam gadającego psa. Było to dziwne, tym bardziej, że miał jakby zachrypnięty głos.
- Stosuje magię jako karę. Prawie za każdym razem, gdy mu odmawiałam, stosował karę.
- Odmawiałaś? Czas przeszły?
Kiwnęłam głową
- Uznałam, że magia to jedyny sposób, żeby móc pokonać Łowcę. Nic o niej nie wiem, więc chciałam zbliżyć się do niego, tym samym przestając odmawiać pójścia na polowania. No i wszystko było w porządku, ale wypuściłyśmy cię, Jake. Jak się o tym dowiedział, wysłał Rose do Akademii Łowców, a mnie pobił. Gdy tylko dałam radę wstać, poszłam do szkoły. Znalazłam tam bransoletę, dzięki której mogłam komunikować się z Rose. Tylko że on przyłapał mnie na tym i uderzył kilka razy w głowę. Wczoraj zemdlałam na lekcji, wydaje mi się, że właśnie przez to. Wuj, to znaczy Łowca, przyszedł mnie odebrać i w samochodzie odbyliśmy rozmowę, podczas której powiedziałam za dużo. Dzięki temu skończyłam właśnie tak - zakończyłam opowieść.
- Co mu powiedziałaś?
- Że go nienawidzę. I tego co robi także.
- Przecież umiesz walczyć. Dlaczego go nie pokonasz? - Spytała Trixie.
- Bo zabije Rose, a ja skończę o wiele gorzej niż teraz, jeśli coś pójdzie nie tak.
Wszyscy zamilkli. Wreszcie ja przerwałam ciszę, pytając się dziadka Jake'a.
- Wie pan coś o magii? Jak jej użyć?
- Niestety, nic. Wiem tylko tyle, że istnieje od tysiącleci i teraz prawie w ogóle nie jest praktykowana. Spróbowałaś się skupić na tym? To znaczy myślałaś o tym, co chcesz zrobić? Może to zadziała.
Pokręciłam głową i skupiłam się na przesunięciu miski na ławie. Przymknęłam oczy i myślałam o tym. Otwarłam je dopiero wtedy, gdy usłyszałam entuzjazm Jake'a, Trixie i Spaud'a. Zobaczyłam, że miska przesunęła się na drugi koniec ławy, to znaczy tak, jak chciałam,
- Miał pan rację - uśmiechnęłam się do dziadka chłopaka.
- Skąd wiedziałeś, dziadziuś, że tak się stanie?
- Zgadywałem.
- Możesz teraz postawić się Łowcy - odezwał się Spaud.
Pokręciłam głową.
- Przesunięcie miski to za mało, Spaud. Muszę nauczyć się ją kontrolować i używać, o wiele szybciej. Wuj praktykuje ją od lat, bez problemu mnie zniszczy, gdy tylko spróbuję ją użyć przeciwko niemu.
- A więc co zamierzasz dalej zrobić? - Spytał Jake.
- Gdybym zbliżyła się znowu do niego, mógłby nauczyć mnie czegoś jeszcze - myślałam na głos. - Ćwiczyłabym pod jego okiem, a gdybym już umiała wystarczająco dużo, zniszczyłabym go.
- A co z Rose?
Spuściłam wzrok. Nie miałam pojęcia co z nią.
- Wydostanę ją, Jake. Jeszcze nie wiem jak, ale to zrobię.
- Musisz teraz uważać, Amy. Jeśli chcesz pokonać Łowcę, Rose musi poczekać. W przeciwnym razie wyda się co chcesz zrobić, ją może zabić, a ciebie wykończyć psychicznie. Jeśli teraz kara cię biciem oraz używa magii przeciwko tobie, może uznać, że po czymś takim to za mało. Wtedy to on cię wykończy. - Powiedział dziadek.
- Nie wykończy. Nie uda mu się to.
Sama w to nie wierzyłam. Czasem nachodziły mnie myśli, żeby to wszystko skończyć i zabić się. Wiedziałam jednak, że nie mogę zostawić Rose samej z nim. Tylko to mnie powstrzymywało.
- Nie ważne, jak bardzo jesteś silna. Prędzej czy później złamiesz się. Każdy człowiek ma swoje własne granice wytrzymałości. Także ty, Amy. Łowca wykończy cię.
- Nie mogę pozwolić, żeby Rose została w Akademii!
- My zajmiemy się uwolnieniem dziewczyny. Ty zajmij się zbliżeniem do Łowcy - zaproponował pies.
Uważałam, że to zły pomysł, ale ostatecznie zgodziłam się. Lepsze to niż nic. A dziadek Jake'a miał rację. Skupienie się na dwóch rzeczach na raz mogłoby nie wypalić. Lepiej jest skupić na jednej rzeczy i mieć pewność, że chociaż to wypali. Jednak najgorzej będzie ze zbliżeniem do wuja. Zrobienie czegoś takiego po ostatnich dniach może okazać się nie łatwe. No i nie chciałam tego. Nie chciałam na niego patrzeć, nie chciałam z nim rozmawiać, nie chciałam go słyszeć. Dlaczego rodzice musieli umrzeć? To wuj powinien był umrzeć. Świat bez niego byłby o wiele lepszy, tak samo jak świat z rodzicami.
<3
OdpowiedzUsuńsądzę, iż krótko i treściwie.
~ E.N
Oby tak dalej trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA :)
OdpowiedzUsuńhttp://lifebyjulka002.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award.html
Nie jestem w temacie, ale ciekawie piszesz. Ja bym zmieniła jedynie trochę wygląd (dla mnie za ponury :( ) Ale jest dobrze!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
nuskaaaa.blogspot.com
P.s. Będzie mi miło jak zostawisz jakiś komentarz z radą, opinią lub oceną. Obserwacje mile widziane :)
Ta osoba powyżej, wystarczyłoby przeczytała od początku i byłaby wtedy w temacie, ale okay... lenistwo ludzie i bezczelność człowiecza, najwidoczniej nie mają granic.
OdpowiedzUsuńStrasznie krótkie masz te rozdziały. Stanowczo za krótkie.
Pozostaje teraz tylko pytanie, czy uda im się uwolnić dziewczyną z akademii.
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com