poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 9

  - A więc zrobił ci to Łowca? Za co?
  Siedziałam na kanapie z tyłu sklepu dziadka Jake'a. Jake, jego dziadek i gadający pies kazali mi powiedzieć co się stało. Powiedziałam tylko, że pobił mnie wuj, ale wiedziałam, że na tym się nie skończy i będę musiała opowiedzieć im całkowicie wszystko. Pytanie Jake'a tylko to potwierdzało.
  - To skomplikowane, Jake. - Szepnęłam.
  - Jeśli mamy ci pomóc, musisz powiedzieć co się stało.
  Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, do zaplecza, o ile można to tak nazwać, wszedli Trixie i Spuad.
  - Amy?
  Reakcja dziewczyny była taka sama jak Jake'a. Delikatnie się uśmiechnęłam.
  - Cześć.
  - Co ci się stało?
  - Łowca mnie pobił.
  Nastąpiła cisza. Przerwał ją dopiero dziadek Jake'a, nakazując mi powiedzieć dlaczego?
  - Zaczęło się, tak bardziej, jakieś dwa tygodnie temu, mniej więcej. Co chwilę kazał Rose i mnie wychodzić na polowania. Opierałam się, ale zaczął znowu używać magii w stosunku do mnie.
  - Znowu? - Zdziwił się pies.
  Jeszcze nigdy nie widziałam gadającego psa. Było to dziwne, tym bardziej, że miał jakby zachrypnięty głos.
  - Stosuje magię jako karę. Prawie za każdym razem, gdy mu odmawiałam, stosował karę.
  - Odmawiałaś? Czas przeszły?
  Kiwnęłam głową
  - Uznałam, że magia to jedyny sposób, żeby móc pokonać Łowcę. Nic o niej nie wiem, więc chciałam zbliżyć się do niego, tym samym przestając odmawiać pójścia na polowania. No i wszystko było w porządku, ale wypuściłyśmy cię, Jake. Jak się o tym dowiedział, wysłał Rose do Akademii Łowców, a mnie pobił. Gdy tylko dałam radę wstać, poszłam do szkoły. Znalazłam tam bransoletę, dzięki której mogłam komunikować się z Rose. Tylko że on przyłapał mnie na tym i uderzył kilka razy w głowę. Wczoraj zemdlałam na lekcji, wydaje mi się, że właśnie przez to. Wuj, to znaczy Łowca, przyszedł mnie odebrać i w samochodzie odbyliśmy rozmowę, podczas której powiedziałam za dużo. Dzięki temu skończyłam właśnie tak - zakończyłam opowieść.
  - Co mu powiedziałaś?
  - Że go nienawidzę. I tego co robi także.
  - Przecież umiesz walczyć. Dlaczego go nie pokonasz? - Spytała Trixie.
  - Bo zabije Rose, a ja skończę o wiele gorzej niż teraz, jeśli coś pójdzie nie tak.
  Wszyscy zamilkli. Wreszcie ja przerwałam ciszę, pytając się dziadka Jake'a.
  - Wie pan coś o magii? Jak jej użyć?
  - Niestety, nic. Wiem tylko tyle, że istnieje od tysiącleci i teraz prawie w ogóle nie jest praktykowana. Spróbowałaś się skupić na tym? To znaczy myślałaś o tym, co chcesz zrobić? Może to zadziała.
  Pokręciłam głową i skupiłam się na przesunięciu miski na ławie. Przymknęłam oczy i myślałam o tym. Otwarłam je dopiero wtedy, gdy usłyszałam entuzjazm Jake'a, Trixie i Spaud'a. Zobaczyłam, że miska przesunęła się na drugi koniec ławy, to znaczy tak, jak chciałam,
  - Miał pan rację - uśmiechnęłam się do dziadka chłopaka.
  - Skąd wiedziałeś, dziadziuś, że tak się stanie?
  - Zgadywałem.
  - Możesz teraz postawić się Łowcy - odezwał się Spaud.
  Pokręciłam głową.
  - Przesunięcie miski to za mało, Spaud. Muszę nauczyć się ją kontrolować i używać, o wiele szybciej. Wuj praktykuje ją od lat, bez problemu mnie zniszczy, gdy tylko spróbuję ją użyć przeciwko niemu.
  - A więc co zamierzasz dalej zrobić? - Spytał Jake.
  - Gdybym zbliżyła się znowu do niego, mógłby nauczyć mnie czegoś jeszcze - myślałam na głos. - Ćwiczyłabym pod jego okiem, a gdybym już umiała wystarczająco dużo, zniszczyłabym go.
  - A co z Rose?
  Spuściłam wzrok. Nie miałam pojęcia co z nią.
  - Wydostanę ją, Jake. Jeszcze nie wiem jak, ale to zrobię.
  - Musisz teraz uważać, Amy. Jeśli chcesz pokonać Łowcę, Rose musi poczekać. W przeciwnym razie wyda się co chcesz zrobić, ją może zabić, a ciebie wykończyć psychicznie. Jeśli teraz kara cię biciem oraz używa magii przeciwko tobie, może uznać, że po czymś takim to za mało. Wtedy to on cię wykończy. - Powiedział dziadek.
  - Nie wykończy. Nie uda mu się to.
  Sama w to nie wierzyłam. Czasem nachodziły mnie myśli, żeby to wszystko skończyć i zabić się. Wiedziałam jednak, że nie mogę zostawić Rose samej z nim. Tylko to mnie powstrzymywało.
 - Nie ważne, jak bardzo jesteś silna. Prędzej czy później złamiesz się. Każdy człowiek ma swoje własne granice wytrzymałości. Także ty, Amy. Łowca wykończy cię.
 - Nie mogę pozwolić, żeby Rose została w Akademii!
 - My zajmiemy się uwolnieniem dziewczyny. Ty zajmij się zbliżeniem do Łowcy - zaproponował pies.
  Uważałam, że to zły pomysł, ale ostatecznie zgodziłam się. Lepsze to niż nic. A dziadek Jake'a miał rację. Skupienie się na dwóch rzeczach na raz mogłoby nie wypalić. Lepiej jest skupić na jednej rzeczy i mieć pewność, że chociaż to wypali. Jednak najgorzej będzie ze zbliżeniem do wuja. Zrobienie czegoś takiego po ostatnich dniach może okazać się nie łatwe. No i nie chciałam tego. Nie chciałam na niego patrzeć, nie chciałam z nim rozmawiać, nie chciałam go słyszeć. Dlaczego rodzice musieli umrzeć? To wuj powinien był umrzeć. Świat bez niego byłby o wiele lepszy, tak samo jak świat z rodzicami.

5 komentarzy:

  1. <3
    sądzę, iż krótko i treściwie.
    ~ E.N

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby tak dalej trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do LBA :)
    http://lifebyjulka002.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem w temacie, ale ciekawie piszesz. Ja bym zmieniła jedynie trochę wygląd (dla mnie za ponury :( ) Ale jest dobrze!
    Zapraszam do mnie:
    nuskaaaa.blogspot.com
    P.s. Będzie mi miło jak zostawisz jakiś komentarz z radą, opinią lub oceną. Obserwacje mile widziane :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta osoba powyżej, wystarczyłoby przeczytała od początku i byłaby wtedy w temacie, ale okay... lenistwo ludzie i bezczelność człowiecza, najwidoczniej nie mają granic.
    Strasznie krótkie masz te rozdziały. Stanowczo za krótkie.
    Pozostaje teraz tylko pytanie, czy uda im się uwolnić dziewczyną z akademii.

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń